Życie niekiedy płata niezłe figle. Tak się podziało, że pierwotnie, cały ostatni biegowy weekend września miałem spędzić w innym miejscu. Jednak wypadki losowe spowodowały, że na szybko musiałem poszukać sobie zastępczej trailowej imprezy. I tutaj mój wybór padł na Jurę. Przyznam, że dawno tam nie biegałem. Chyba ostatnio jakieś trzy lata temu na fajnej imprezie, której niestety już nie ma w kalendarzu czyli ZAMEK 12H. A że życie nie znosi pustki, to od trzech lat jedną z imprez biegowych na Jurze jest Jurajski Festiwal Biegowy. Na tegorocznej, czwartej już edycji, pojawiłem się ja, a wraz ze mną Iza i Wojtek. Można powiedzieć, że Rybnik opanował prawie wszystkie dystanse. Bo Iza wybrała 10 km, ja 25 km, a Wojtek 50 km. Do pełni szczęścia brakowało, aby jakiś nasz krajan poleciał na najdłuższym bo 100 – kilometrowym dystansie. Przywitała nas dosyć zimna aura. Przy dotarciu na miejsce termometr wskazywał 4 stopnie ciepła. Dlatego większość biegaczy wybrała długi rękaw. Ja...