Przejdź do głównej zawartości

Ile lat ma Magda … czyli urodzinowy bieg na wesoło 😀😅

Oficjalne biegi pozamykane, więc pomysłowy naród wpadł na pomysł obchodzenia urodzin na sportowo. I to był strzał w przysłowiową dychę.

W sobotni dopołudniowy dzień spotkaliśmy się, aby pożyczyć wszystkiego co najlepsze naszej Magdzie, no i przy okazji zrobić parę kilometrów w wielopolskich lasach.





Zabawa urodzinowa zabawą, ale bieg był tak profesjonalnie zorganizowany, że mucha nie siada. Była czytelnie oznakowana trasa (Rafał – dziękujemy), były numery startowe i pamiątkowe medale, no i wspaniałe towarzystwo – czy można czegoś chcieć więcej 😀.





Dla mnie była to też okazja do spotkania dawno niewidzianych biegowych znajomych. I powiem krótko, nic się nie zmieniliście, no może trochę odmłodnieliście 😉. I tak jak ja, w dalszym ciągu cierpicie na odwieczny i nigdy niezaspokojony głód biegania.

Nie byłbym sobą, gdybym z każdym chociaż przez chwilę nie pogadał, nie powspominał starych czasów i nie posnuł planów na przyszłość.





I tak minęła nam pierwsza pętelka (nie potrafię odczepić się od tego wyrazu, Ada to Twoja wina 😂) trasy. Było bardzo ślisko i bardzo błotniście, ale przecież nikt nie obiecywał, że będzie łatwo i nikt jakoś też specjalnie się nie śpieszył… no może poza Rafałem i Markiem, bo oni od startu mocno pognali do przodu 😅.





A po pokonaniu pierwszego okrążenia, wszyscy zdecydowali, że co jak co, ale po tak absorbującym bieganiu, to bufet się należy 😂. I bufet był, a w nim przepyszny tort bezowy, dwie babki (wybaczcie to nieprecyzyjne określenie, ale poza tym, że były dobre to o nazwę nie pytajcie), batony od naszej kochanej, ale przebywającej na kwarantannie Judyty (Judi pozdrawiamy i życzymy szybkiego powrotu do Twoich kijków), no i oczywiście kawka biała, kawka czarna, kawka mega mocna i przepyszne herbaty z imbirem 😋.  Jak człowiek tak się posilił i przy okazji wygadał, bo tematów do rozmowy przy stole nie brakowało, to potem ciężko było się podnieść. Ja niestety musiałem szybciej skończyć, bo miałem jeszcze inne obowiązki, ale spora część towarzystwa wyleciała na drugą pętlę.





Magdo, solenizantko droga, dziękuję Ci za superpomysł zebrania naszego towarzystwa do kupy i zorganizowania urodzin w takiej formule. Myślę, że wszystko wypadło bardzo fajnie, a i nasze biegowe prezenty przypadły Ci do gustu. Dziękuję wszystkim za obecność, za wniesienie pozytywnej energii i wiele zdrowego uśmiechu, który pozostawiliście na trasie i w … bufecie.





I zapomniałbym, na koniec rozwiązanie zagadki, to ile lat ma Magda ? Oczywiście zaraz usłyszę Wasze upomnienia, jak śmiem pytać kobietę o wiek. No dobrze, nie odpowiem ile ma lat. No chyba, że napiszę, że startowała ze specjalnie na tę okazję przygotowanym numerem startowym „29” 😉😂.






Komentarze

  1. Madzia ma 18 plus VAT, z tego co ja wiem 😉, a tak serio to młodziutka 🙃

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacku to ja, ta osiemnastka �� Jak zawsze fantastyczna relacja �� Dziękuję za towarzystwo i nieocenioną pomoc. To zobaczenia znów!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

ULTRA BŁATNIA 24H CHARYTATYWNIE DLA KAZIA

  Ultra Błatnia 24 h miała swój mały jubileusz. Była to dziesiąta edycja i mój dziewiąty w niej udział. I zawsze, gdy potem piszę relację zauważam pewien fenomen, ale i paradoks. Ci sami organizatorzy (Madziu, Mati i Grzesiu – wybaczcie 😉, to nie jest przytyk), prawie ta sama trasa, w większości ci sami wariaci, którzy dwa razy do roku spotykają się przy słynnej wiacie w Jaworzu, nawet bufet tak samo doskonały 😋. A ja pisząc swoje wrażenia ze startu mam ten sam dylemat. Nie o czym tu znowu pisać, ale co wyrzucić, żeby relację zrobić krótszą, żeby nawet najwięksi fani mojego „talentu” wytrwali do końca opowiadania 😀. Nie inaczej było i tym razem. Mój przyjazd był w pewien sposób symboliczny. Koniec grudnia operacja łąkotki. Miesiąc później pierwszy asfaltowy start na „Dzikim Ultra”, tydzień później treningowe pohasanie z orgami po trasie biegu „Leśny Lament” (zawody 26 kwietnia) i wreszcie to co tygrysy (a może lwy😉) lubią najbardziej, kolejny tydzień i pierwsze górskie bieg...

ULTRA ZADEK - Dziki Orła Cień czyli 70 km na … kijkach

  Trzecia edycja Ultra ZADEK i mój trzeci w niej udział. O moich poprzednich startach w Key-Key napisałem już tysiące słów i pewnie teraz mógłbym napisać ponownie sążnistą relację. Ale całkiem niedawno przysłuchując się pewnej ważnej dla mnie dyskusji, ważnych dla mnie osób usłyszałem, że kluczowe jest … usystematyzowanie przekazu, cokolwiek to znaczy 😉. A dla Reclika znaczy to tyle, że z perspektywy trzech kolejnych startów można tę moją relację trochę … uporządkować, co nie znaczy, że stanie się przez to … krótsza 😀. Zdjęcie ze strony biegu  Stąd moi Drodzy Czytelnicy, cała prawda o ZADKU w … 15 punktach. Kolejność nie ma znaczenia, a może i … ma 😉. 1.     WYŻYWIENIE czyli zaczynamy od sprawy najważniejszej. Na te zawody nie trzeba brać niczego do jedzenia i mówi Wam to ... Reclik. Nie potrafię ogarnąć do końca proporcji między zadkowym bieganiem a zadkowymi bufetami 🤔😉. A w zasadzie co na ZADKU czemu służy 😂. Idealne rozmieszczenie bufetów co 10 kilometr...

ULTRA BŁATNIA 24H DLA KSAWEREGO

  Moja kolejna relacja z Błatniej. I pewnie myślicie co nowego można napisać z imprezy, która odbywa się dwa razy do roku i na której od wielu lat się bywa ? A ja niezmiennie odpowiadam, zawsze mam potężne dylematy co pominąć, co skrócić, bo tak wiele się dzieje. I zawsze straszę Magdalenę, Mateusza i Grzegorza, że zostanę tu kiedyś pełną dobę i napiszę … epicką relację 😱😂. I Oni zawsze słuchają tej mojej zapowiedzi z przerażeniem w oczach. I bynajmniej nie martwią się rozmiarami mojej opowieści, ale tym, czy ten dobrze zaopatrzony bufet byłby w stanie wytrzymać moje wizyty przez całą dobę 😂😋. Nie uwierzycie, ale robiąc te kilometry na poszczególnych pętlach, przyplątała się do mnie pewna szlagierowa piosenka zespołu Baciary, którą usłyszałem na jakimś plenerowym festynie poprzedzonym biegiem. Przyplątała się i odczepić nie mogła 😉. I już oczyma wyobraźni słyszę te głosy oburzenia – Reclik ty słuchasz takich piosenek ? 😱 A ja zawsze zastanawiam się jak to możliwe, że pios...