Przejdź do głównej zawartości

Zaproszenie na Bieg Twardziela - 20.02.2022 Wodzisław Śląski

 

Długo zastanawiałem się co napisać po dzisiejszym testowaniu trasy Biegu Twardziela, który odbędzie się 20 lutego w Wodzisławiu Śląskim.

Zrobić relację z tego pobiegania, to tak jakby zdradzić Wam zakończenie pasjonującej powieści  kryminalnej. Stąd dzisiaj relacji nie będzie 😉.

Będzie za to zaproszenie dla Was do uczestnictwa w tym biegu. Będzie parę ciekawostek, parę wskazówek, ale już zmęczyć się i uciorać się na tej 16-stokilometrowej trasie już musicie sami, ja Wam w tym nie pomogę, ale będę mocno trzymał kciuki, aby każdy kto zapisze się na ten bieg, w jednym kawałku go ukończył 👍😅.


Mam wśród znajomych wiele pozytywnie zakręconych osób. Z czystym sumieniem mogę do nich zaliczyć Heńka Szkatułę, który udowadnia, że osoba parę dobrych lat starsza ode mnie (Heńku przepraszam za wypominanie wieku 😉) potrafi przełamywać kolejne bariery. A to dwa maratony w miesiącu, pierwsza setka w życiu, morsowanie, wytyczanie tras, słowem człowiek-orkiestra wśród przyjaciół z Formy Wodzisław. I gdy taki człowiek zaprasza mnie do przetestowania trasy Biegu Twardziela, to ja po prostu nie odmawiam. A gdy jeszcze mi mówi : „Jacek ta trasa ma 16 kilometrów, i ty choćby nie wiem co, zrobisz nie więcej niż 16 kilometrów”, to aż mnie korciło żeby to sprawdzić 😂😉.

W niedzielny, wietrzny i chłodny poranek w okolicach boiska Wichra Wilchwy zebrało się nas całkiem pokaźne grono, bo 12 biegowych wariatów, którzy zewnętrznie pokazywali, że nie straszne im takie warunki i jeden … pies Kapsel, który dla odmiany cały trząsł się z zimna. I to po kolei zaczęło także nam się udzielać 😱😉. Na szczęście Henio punktualnie o ósmej pociągnął nas za sobą na trasę.


Często spotykam się z określeniem ekstremalny bieg, ciężki bieg, bieg pełen wyzwań, a potem okazuje się, że z dużej chmury mały deszcz. Tutaj nazwa „Bieg Twardziela” jest adekwatna. Ktoś powie „tylko 16 kilometrów”, ale wierzcie mi, ta trasa Was nieźle przeczołga 😅😱.

Warto śledzić komunikaty pogodowe przed startem, który zaplanowany jest na 20 lutego, bo im cieplej, tym … gorzej 😅.

Trasa ma dwie wyraźne części. Do ósmego kilometra jest dużo błota i trochę pagórków. 







Po ósmym kilometrze przy tym błocie, które nie ustępuje, pagórki zamieniają się w … górki. 





I niech Was nie zmyli dwukilometrowy asfaltowy odcinek w środku trasy. Przy jego pofałdowaniu nie będziecie go mile wspominać, chociaż powinniście się wtedy pozbyć paru kilogramów błotka, które szczelnie zdąży wypełnić Wasze buty, a nawet wszystko to, co powyżej nich. I tym sposobem zrobicie miejsce na następne … błoto 😅😉.





Nie zabierajcie na ten bieg nowych, nie śmiganych czółenek biegowych. Moje kilkuletnie Nike Wildhorse spokojnie dały radę. Zresztą nie ma takiego bieżnika, dzięki któremu moglibyście złapać przyczepność 😅. Postraszyłem, tylko trochę, ale za to pomyślcie jaka będzie satysfakcja z ukończenia takiego biegu. I koniecznie weźcie obuwie na zmianę, nie zawsze w rodzinie istnieje wyrozumiałość, gdy przekroczycie próg domu w pobiegowym obuwiu i jeszcze domagać się będziecie wyrazów uznania 😱😂.


A jak będziecie czule pod nosem kombinować, kto jest autorem tej piekielnej trasy, to tu go macie w całej okazałości (to ten jegomość z lewej, nie pomylcie go czasem ze mną z prawej 😂).

Ale żeby nie było Wam za ciężko, to podczas dzisiejszego biegania staraliśmy się trochę tę trasę posprzątać, usuwając z niej część gałęzi. Ale do startu jeszcze dwa tygodnie, więc sam nie wiem co tam wiatr zdąży nawywijać 😉.

A plusy - niezliczona ilość. Zachwycą Was krajobrazy na czele ze szczytami zaśnieżonych gór po czeskiej stronie, grubskich (górniczych) hałd i wieży wyciągowych, podwiaduktowych przestrzeni, leśnych ścieżek i strumyków oraz ogromne połacie pól. To wszystko warto zobaczyć. Dostaniecie taki Śląsk w pigułce … oczywiście jak będziecie mieli siłę podnieść głowę 😅.











Ja miałem jeszcze tę przyjemność, że biegnąc w towarzystwie Heńka mogłem wysłuchać historii tego biegu (to już XVI edycja), ale i na przykład ciekawej historii „zakręconego” wiaduktu.


I nie martwcie się o limit czasu. Na kameralnych biegach organizowanych przez Formę Wodzisław, limit jest tylko w regulaminie … bo być musi. Organizatorzy zawsze czekają na ostatniego zawodnika.




Nie mogłem napisać za dużo, chociaż część na pewno wyczytacie także ze zdjęć. Resztę sprawdzicie na biegu. Myślę, że warto powalczyć o tytuł twardziela, zmierzyć się z tą trasą, pozachwycać się śląskimi krajobrazami i przywieźć do domu troszkę błota z tego nietuzinkowego biegu 😅.

Link do regulaminu i zapisów : 

https://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=3&action=5&code=68901&bieganie

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

ULTRA BŁATNIA 24H DLA FILIPKA

  Z wiekiem człowieka łapią różne przypadłości, na jedną z takich, chyba już nieuleczalnych, zapadłem jakiś czas temu. W leksykonie chorób szczególnie dokuczliwych figuruje ona pod łacińską nazwą „Ultra Błatnia Vigintiquatuor horas caritatis”, co po polsku znaczy „Ultra Błatnia Charytatywnie 24 h” 😉😱😂. Gdy kilka lat temu trochę z przypadku, trochę z ciekawości zawitałem na tę imprezę dzięki zaproszeniu szalenie zakręconej pary młodych ludzi czyli Iwony i Arka Juzof, to przez myśl mi nie przyszło, że już po pierwszym starcie, w moim biegowym kalendarzu na stałe zagości zimowa i letnia edycja tej imprezy. Aby gościć na tegorocznej letniej edycji poświęciłem wiele. Ultra Błatnia została przeniesiona z czerwca na sam początek września. A początek września to także początek roku szkolnego. A już miałem zacząć studia na Uniwersytecie "Piątego" Wieku na kierunku „Topografia i orientacja w terenie”, na specjalizacji „Biegi i bufety, ze szczególnym uwzględnieniem limitów i kalori

ULTRA BŁATNIA 24H DLA KSAWEREGO

  Moja kolejna relacja z Błatniej. I pewnie myślicie co nowego można napisać z imprezy, która odbywa się dwa razy do roku i na której od wielu lat się bywa ? A ja niezmiennie odpowiadam, zawsze mam potężne dylematy co pominąć, co skrócić, bo tak wiele się dzieje. I zawsze straszę Magdalenę, Mateusza i Grzegorza, że zostanę tu kiedyś pełną dobę i napiszę … epicką relację 😱😂. I Oni zawsze słuchają tej mojej zapowiedzi z przerażeniem w oczach. I bynajmniej nie martwią się rozmiarami mojej opowieści, ale tym, czy ten dobrze zaopatrzony bufet byłby w stanie wytrzymać moje wizyty przez całą dobę 😂😋. Nie uwierzycie, ale robiąc te kilometry na poszczególnych pętlach, przyplątała się do mnie pewna szlagierowa piosenka zespołu Baciary, którą usłyszałem na jakimś plenerowym festynie poprzedzonym biegiem. Przyplątała się i odczepić nie mogła 😉. I już oczyma wyobraźni słyszę te głosy oburzenia – Reclik ty słuchasz takich piosenek ? 😱 A ja zawsze zastanawiam się jak to możliwe, że piosenka

JURA FEST OLSZTYN - AMONIT MARATON

  Po raz kolejny będę się powtarzał, ale lubię zaglądać na pierwsze edycje imprez biegowych. Może nie wszystko działa już tak jak powinno, ale widać ten ogromny entuzjazm i zaangażowanie u organizatorów, które z biegiem lat ustępuje miejsca pewnej rutynie i powtarzalności. Stąd z dużym zaciekawieniem wybrałem się do Olsztyna koło Częstochowy, gdzie po raz pierwszy zorganizowano dwudniowy JURA FEST OLSZTYN z sześcioma różnymi zawodami. Nie ukrywam, że mnie szczególnie zainteresował najdłuższy dystans czyli   Amonit Maraton. Już na wstępie widziałem dwa duże plusy – stosunkowo niskie wpisowe, bo raptem 79 zł na mój dystans oraz nazwisko głównego organizatora – Leszka Gasika. Jeśli imprezę robią doświadczeni biegacze to wiadomo, że możemy spodziewać się naprawdę fajnej biegowo trasy. I uprzedzając fakty tak rzeczywiście było. Był też i trzeci argument – spore nagrody pieniężne dla zwycięzców, ale akurat dla mnie jest on całkowicie nieistotny, by my koneserzy biegania nie startujemy że