Trasa biegu prosta jak konstrukcja cepa – pika w górę z pewnym bagiennym odcinkiem przed szczytem i pika w dół. Oczywiście ja zawsze jakimś dziwnym trafem wprowadzam pewne innowacyjne przebiegi i nie inaczej było tym razem 😉. Wyżywienie – palce lizać i tu organizatorka Magdalena zaskoczyła mnie pewnym rozwiązaniem. O tym wszystkim poczytacie w tej relacji.
Co dodatkowo mnie wzrusza, to fakt, że w kolejnych edycjach
Błatniej pojawiają się, niekiedy na chwilę, a niekiedy na dłużej, rodzice
dzieci, które wspieraliśmy w poprzednich latach, jakby w takim symbolicznym
geście podziękowania, a zarazem pokazania, że to wydarzenie i ich uczestnicy
tworzą jedną, wielką rodzinę ludzi o ogromnych sercach ❤️❤️❤️.
Na imprezę po drodze zabrałem Łukasza, który debiutował w
tym biegu, więc w czasie jazdy miał sporo pytań na temat tego co go może
spotkać na miejscu. Obrazowo starałem się opowiedzieć o wszelkich niuansach,
kładąc nacisk na to, że Ultra Błatnia to przede wszystkim zabawa dla każdego w każdym
wieku, gdzie nieważne czy zrobisz jedną pętelkę czy pętelek kilkanaście, zasługujesz na miano bohatera. Oczywiście starałem się symbolicznie tylko
opisać kwestię korzystania z bufetu, bo konkurencja w tym zakresie nie była mi
potrzebna 😂.
Krystian zmaga się z padaczką,
niepełnosprawnością ruchową i intelektualną w stopniu umiarkowanym, delecją
części chromosomów i autyzmem dziecięcym. Każde najmniejsze nawet wsparcie
umożliwia mu kontynuację leczenia i rehabilitacji, stąd gorąco zachęcam
czytających tę relację do skromnego nawet datku. Tutaj znajdziecie szczegóły: https://www.siepomaga.pl/krystian-maga
Zatem po kolei, bo zdjęcia ze mną to nie tylko selfiki, ale
także pewna historia. Poznajmy więc historie wybranych uczestników Błatniej.
Magda, dla rozróżnienia od Magdaleny – matki – dyrektor.
Z Magdą przebiegłem już w życiu sporo kilometrów, a w
zasadzie pętelek, bo często się zdarza, że spotykamy się na zawodach, które
mają „pętelkową” formułę. Wtedy ja dzielnie staram się dotrzymać jej kroku, a
nawet ją prześcignąć na … pierwszej pętelce 😅. Na to co się dzieje później
spuśćmy zasłonę milczenia. Tym razem Magda, nie wiedzieć czemu, starała się wskazać
mi wiele zalet jak najrzadszego korzystania z … bufetowej wiaty 😱. Wiadomo
przecież, że takie starania z góry skazane są na niepowodzenia, ale podziwiam ją
za jej wytrwałość w tym względzie. Cosik czuję, że najwyższa pora wrócić do
naszej rywalizacji na pierwszej pętli poczynając od Dzikiego Ultra w styczniu
2026.
Zbyszek
Stanowi niewątpliwą ozdobę tej imprezy. Każdorazowo w stroju Mela Gibsona z „ Braveheart - Waleczne Serce” z nieodłącznym okrzykiem „Freedom” wzbudzał zainteresowanie i aplauz wśród napotkanych turystów. Co prawda w trakcie biegu, ktoś mi powiedział, że to nie jest „freedom”, ale … „idą” i chodzi nadciągających zawodników, ale nie dałem temu wiary 😂.
Justyna i Marek
Czyli moja adoptowana rodzinka. To znaczy oni mnie na jednej
z pierwszych edycji Błatniej zaadoptowali, a ja się łaskawie zgodziłem 😄. Urocze,
biegające małżeństwo kochające w bieganiu wszystko to, co i ja kocham. Nic więc
dziwnego, że spotykamy się wszędzie tam, gdzie biegi mają te nieuchwytne „coś".
Agnieszka
Ta dziewczyna to mi dopiero podpadła przed biegiem 😉 . Kilka dni temu wysłałem jej parę pytań dotyczących pewnych zawodów, w których kiedyś startowała. Minęło parę dni i nic. Dopiero teraz odnalazła moją nieodczytaną wiadomość na … 247 pozycji 😉😱. Bardzo starała się odpokutować swój błąd, barwnie opowiadając mi o rzeczonym biegu. Dając wyraz swojej złości, udało mi się ją na chwilę wyprzedzić o błysk kijka na ... setnym metrze trasy, po czym ona zgrabnie pomknęła pod górę, a ja kilka minut łapałem oddech 😄.
Max
Podziwiam tego człowieka. Kilka klas lepszy ode mnie, a
podjął się karkołomnego zadania – postanowił towarzyszyć mi na pierwszej
pętelce, abym się nie zgubił. Dziękuję za fajne rozmowy, pamiątkowe zdjęcia z
tronu i … zawrócenie mnie, gdy zamiast skręcić za Przykrą, już szykowałem się
do zbiegu do … Wapienicy 😀.
Ekipa „Łapaczy Zachodów Słońca” czyli Agata, Janusz i Adriana – moi krajanie
Spotkałem ich osobno na trasie i o różnych porach, ale ich
przykład pokazuje, że udział w Błatniej jest dla każdego. Agata zabrała swoje
córki, które dzielnie pokonały całą trasę, Janusz co zawody uświadamia mi, że
bariery są tylko w głowie, a wiek to tylko liczba. Adriana zawitała na zawody,
gdy ja już je powoli opuszczałem. Była okazja do wspólnej fotografii, zamienienia paru
słów, ale też pokazanie, że do tego charytatywnego wydarzenia jakim jest Ultra
Błatnia 24h można dołączyć o każdej godzinie pomiędzy południem w sobotę i
południem w niedzielę.
Kasia i Bogusia
Dziewczyny, które mają więcej humoru i energii ode mnie.
Kasia mimo zmagania się z kontuzją, znalazła siły i czas, aby pokonać trasę.
Spotykając je na Błatniej zawsze w głowie mam charakterystyczne dzwonienie
puszkami, gdy zachęcają przypadkowych turystów do wsparcia akcji. A także to,
że walczą na Błatniej do ostatniej godziny 👏. Zdrówka dla Was obu i z
niecierpliwością czekam na kolejne relacje z waszych górskich wycieczek.
Agnieszka
Ta dziewczyna zaskoczyła mnie dwukrotnie. Pierwszy raz
stwierdziła, ze skoro z wieloma osobami robię sobie selfie, to ona też sobie ze
mną zrobi. A potem no cóż … jej skok na trasie zasłużył na pięć razy 10, przy
moich skromnych pięć razy 6, w kategorii oceny za walory artystyczne 😉.
Bogdan
Znajomy z ekipy „Spartanie Dzieciom”. Zaryzykuję tezę, że
przyjeżdżając na Błatnią pokonał najdłuższy odcinek. Ale co to dla niego? Można
go spotkać wszędzie tam, gdzie liczy się pomoc drugiej osobie i ogromne serce.
Miło cię było spotkać i do zobaczenia na kolejnych biegach ze szczytnym
przesłaniem 👍.
Sylwia i Beata
No dziewczyny, tego braku szacunku dla starszego pana to wam
długo nie zapomnę 😉😂. Tak mnie wyprzedzać na trasie, kto to widział. O jednym
tylko zapomniałyście - Reclik włącza tryb „bieganie” tylko w dwóch przypadkach: gdy widzi fotografika i gdy wyczuwa bliskość bufetu😅. Stąd wicie, rozumicie,
nie mogłem dopuścić, abyście były przy wiacie przede mną 😉. Ale za to w rywalizacji kto ma ładniejszy uśmiech, zdecydowane 2:1 dla was 😀. No i Sylwio, duże brawa za prace artystyczno-malarskie przy ... koledze Zbyszku
Marek
Tego to z kolei musiałem trochę „przyśpieszyć” 😉. Facet co
najmniej trzy klasy lepszy ode mnie, urocza małżonka Dorota z dziećmi dodawała
każdemu z nas pozytywnej energii w okolicach wiaty 👏, ale od czasu do czasu
chciałaby widzieć męża, a ten opierniczał się na trasie i oddawał grupowym
rozmowom. Stąd najlepiej jak potrafię zmotywowałem go do podkręcenia tempa 😅.
Dorotko udało mi się?
Wandzia i Agata wraz z Iskrą
Tutaj aktorką pierwszego planu była bez wątpienia Iskra. Tak
przyjaźnie na mnie spojrzała, coś tam sz(epn)czeknęła do uszka 😉, więc
paniom nie pozostało nic innego jak się zatrzymać i zrobić naszemu duetowi
zdjęcie. Wandziu dziękuję, że w tym ferworze walki o kolejne podejścia na
Błatnią zrobiłaś chwilę oddechu i zgodziłaś się na wspólne zdjęcie 😀, bo wiesz
jak jest – nawet ja zdążyłem się już nauczyć, że Twoja obecność na imprezie
oznacza jedno: „chcesz się liczyć w środowisku, to musisz tu być”.
Ekipa strażaków z OSP w Jasienicy
Panowie duże brawa 👏. W tych strojach i w tym słońcu, wasze
włączenie się akcji zasługuje na pełny szacunek. A jednemu z Waszych kolegów, z
którym łączy mnie doświadczenie zawodowe, jeszcze raz podpowiadam … tylko
Poznań.
Grzesiek, jeden z ojców – dyrektorów
Ten dopiero mi zabił klina 😀. Na moją sugestię, że skoro już
tyle razy jestem na Ultra Błatniej, to może warto abym odświeżył nieco trasę i
po swojemu ją oznakował 😉, odparł że to jest mimo wszystko biegowa zabawa, a nie
walka o przetrwanie 😱, stąd moja propozycja odpada. Ale skoro jestem chętny, to w
edycji zimowej może powierzyć mi rolę … opiekuna bufetu 😱. I mam teraz o czym
myśleć przez najbliższe miesiące.
Tomasz oraz Magdalena, Grzegorz i Mateusz czyli mistrz fotografii i trójka dyrektorów
Nie byłoby tych edycji Ultra Błatniej, nie byłoby tych
wzruszeń, radości i tej pomocy udzielanej dzieciom, gdyby nie trójka
wspaniałych ludzi. Nie robią wokół siebie tyle hałasu co ja, ale ze spokojem,
skromnością i determinacją organizują dla nas wszystkich te wspaniałe zawody.
Kolejny raz napiszę, że podziwiam Was za to co robicie 👏👏👏. I tak sobie myślę, że
od takich młodych ludzi jak Wy, mogę oczekiwać, że zorganizujecie jeszcze wiele
edycji, a ja nawet gdy na starość stać mnie będzie tylko na jedną pętelkę, albo
tylko na odwiedzenie … bufetu 😉, to z radością do Was zawitam, bo dzieci
oczekujących Waszej pomocy jest wiele.
I zapytacie skąd w tym wszystkim wziął się Tomasz, jeden ze
stałych uczestników Ultra Błatniej. Gdy zapragnąłem mieć pamiątkowe zdjęcie z
całą trójką dyrektorów, to nie mogłem tego zadania powierzyć byle komu. Tomasz
stanął na wysokości zadania i … za drugim razem udało mu się zrobić zdjęcie, na
którym Magdalena ma otwarte oczy 😃. Tomku to nie twoja wina, że ona zamiast
zapozować do zdjęcia, za pierwszym razem oddała się marzeniom 😉.
- musiałem się zgubić, bo zamiast zbiegając, skręcić w
prawo, poleciałem sto metrów prosto. Ale, uspokajam … szybko zawróciłem. A na
dowód załączam zdjęcie z feralnego miejsca.
- znowu przybrałem na wadze po powrocie do domu, bo „troszeczkę” pod tą wiatą pokonsumowałem 😋😋😋.
patrząc na ten skok, już rozumiem czemu założyłeś plecaczek tył do przodu ;)
OdpowiedzUsuńJakie tył do przodu??? 😉 Plecaczek miał z przodu napis "Elite", to jak się ktoś obrócił to widział, że ściga go elita 😉. Gdybym ten napis miał na plecach, to za mną nie miałby go kto czytać 😉😂
Usuńnapis z tyłu zachęciłby początkujących biegaczy. No nic o innych nie myślisz!
UsuńWierz mi, za mną nikt nie leci, bo nawet ci słabsi ode mnie lecą właściwą trasą biegu 😉
Usuń